8 grudnia 2009

Tygrys i wilk


Na początek: pozdrawiam elgie i życzę, by się nie przejadła tymi krówkami i miała cierpliwość tu zaglądać. Pozdrawiam także i rodzinnym uściskiem obdarzam radosną IMSA. Odwiedziłam i jeszcze nie raz wrócę.

Chciałam podzielić się z wami pewną historią, która towarzyszy mi w tym czasie Adwentu i nie pozwala na pasywność. Usłyszałam ją od jednego z braci Paulistów, rodem z Indii, co być może tłumaczy umieszczenie w opowieści tygrysa. Ale ponieważ ja nie mogę zrobić zdjęcia tygrysa, to umieszczam fotkę innej równie dzikiej i niebezpiecznej bestii, który musi Wam tamtego zastąpić.

A oto historia. Pewien człowiek pracujący przy wyrębie drzewa, wracając pewnego dnia do domu, zobaczył na skraju lasu leżącego nieruchomo wilka. Zwierzę było chore i nie mogło iść o własnych siłach. Już miał go minąć, ale wtem ujrzał zbliżającego się tygrysa. Człowiek z bezpiecznej odległości obserwował zachowanie drapieżnika. Ku jego zdziwieniu okazało się, że tygrys przyniósł wilkowi kawałek mięsa. I tak działo się przez kilka kolejnych dni – człowiek wracając z lasu widział te samą scenę – tygrysa, który przynosił wilkowi pożywienie. Pewnego razu wilka nie było; wyzdrowiał i mógł samodzielnie nasycić głód.

Człowiek powiedział w sercu: „Panie, jak przedziwne jest dzieło Twojej Opatrzności! Posługujesz się jednymi, by ocalić życie innych. Ja też chcę doświadczyć Twojego Miłosierdzia!” Po czym usiadł przy drodze oczekując wsparcia od mijających go ludzi. Czekał tak dzień, i nic. Czekał drugi, a potem trzeci, i nikt się nawet nie zatrzymał, a jemu zaczęło się już robić słabo z głodu i pragnienia. Czwartego dnia wykrzyknął z oburzeniem: „Panie, dlaczego milczysz? Chciałem przecież ujrzeć Twoje Miłosierdzie!” Nagle usłyszał w sercu łagodny, ale stanowczy głos: „Naśladuj tygrysa, nie wilka.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz