30 września 2010

Powakacyjne podsumowania


Oaza, pielgrzymka, rekolekcje biblijno-ikonograficzne, festiwal piosenki pielgrzymkowej, pierwsze spotkanie popielgrzymkowe, i pierwszy dzień skupienia dla dziewczyn, i trochę czasu na wypoczynek, który spędziłam w ciekawym miejscu i z ciekawymi ludźmi. Tak w telegraficznym skrócie upłynęły mi wakacje. A teraz? Idę sobie dalej, innym tempem i w innej formie, ot, duszpastersko-studencko…


A jednak patrzę na chwilę wstecz, żeby jeszcze raz ogarnąć ten czas spojrzeniem i podziękować. Bo wdzięczność jest pamięcią serca. Największe moje wakacyjne odkrycie: oaza. Ruch Światło- Życie, cudowna formacja, sposób by we wspólnocie przeżyć od początku swoje chrześcijaństwo. Już pojawiły się w moim życiu konkretne owoce tego mojego zaprzyjaźnienia się z Ruchem. A co mi najbardziej zapadło w pamięć? Jako animator byłam zaproszona kilka razy do dawania świadectwa. I odkryłam moc dzielenia się, głoszenia obecności Jezusa w moim życiu dla uwielbienia Go i umocnienia innych.


Potem była pielgrzymka, nasza ósemeczka, czyli grupa prowadzona przez Paulistów. Mamy wspólnego założyciela, charyzmat, dlatego wspieramy się nawzajem w różnych inicjatywach (to tak jakby ktoś jeszcze nie wiedział, dlaczego akurat z ósemką szłam). W tym roku w klimacie Lednicy – rekolekcje w drodze głosił nam ojciec Jan Góra. A teraz pozostaje nasłuchiwać echa naszej wędrówki na spotkaniach

popielgrzymkowych – obok zamieszczam zdjęcia zdjęć, czyli cośkolwiek z wystawy zrobionej przez młodzież jak co roku na pierwsze spotkanie. A kontynuacją tegorocznych rekolekcji w drodze są ponadto piątkowe wieczory biblijne u Braci. Czasem będę wpadać, jeśli czas pozwoli.




I jeszcze coś o rekolekcjach i dniach
skupienia, czyli o tym, czym się pasjonuję wkładając w to całe serce. Pisałam o tym już wcześniej, chcę tylko jeszcze raz zadziwić się działaniem Pana i uporem, z jakim młodzi Go poszukują… Jak dobrze, że to dopiero początek. Przede mną pracowity rok, jeśli Mistrz pozwoli swojej uczennicy choć trochę Mu towarzyszyć. Po co? Chyba tylko po to, by z rozdziawioną buzią patrzeć na cuda Jego miłości…

Acha. No i mój brat się ożenił. A ja mam wspaniałą
bratową i w ogóle jestem dumna. I bardzo ich wspieram w początkach tworzenia rodziny.

No i przybyło mi intencji do modlitwy. A także po to przecież jestem…



23 września 2010

Cytra


Chcę dziś napisać o mojej cytrze. Trudno mi się na niej gra. Ale nie ze względu na technikę, bo to jeden z najłatwiejszych instrumentów – nie trzeba układać akordów, wystarczy uderzać delikatnie w struny. No właśnie… wystarczy tyle… Czasem to, co najprostsze sprawia najwięcej problemów (szczególnie w moim przypadku – i tu słyszę już śmiech co niektórych). Akompaniament cytry nie prowadzi śpiewu wspólnoty, nie nadaje jej rytmu. Podaje tylko ton a potem delikatnie jej towarzyszy. Delikatnie - kaskadą dźwięków jak kropelki. Wspólnota sama utrzymuje rytm a ja w niego wchodzę, daję się ponieść z prądem śpiewu. Struny muszą mieć czas aby wybrzmieć. Kiedy jesteśmy podzielone na dwa chóry, uczymy się siebie słuchać. Każdy ma swój czas mówienia i swój czas słuchania. To uczy dialogu. I pokory. I cierpliwości. I zależności od wspólnoty, takiej zdrowej i życiodajnej zależności, która sprawia, że staje się częścią czegoś. Czegoś, co staje się także moim, co ja również tworzę sobą. Śpiew Psalmów wiele mnie uczy…


21 września 2010

Przestrzeń obdarowania


Kilka dni temu przeżyliśmy rekolekcje,

na które zapraszałam parę wpisów wcześniej.

Zdjęcia i komentarz można znaleźć na www.pddm.pl.



Przygotowując się do tego spotkania – z ikoną, Biblią, ale przede wszystkim z osobami – początkowo przywiązywałam wagę do treści, i do strony organizacyjnej. Tymczasem w pewnym momencie postawiłam ikonę, przed nią zapaliłam świeczkę i zamknęłam się w swoim pokoju na kilka godzin, aby nawiązać dialog z Tym, który chce podczas tych rekolekcji działać, bo przecież w końcu to nie był mój pomysł…

Wierzę mocno: to, że pozwoliliśmy się prowadzić otworzyło przestrzeń dla Niego, dlatego działy się tak wspaniałe rzeczy. Pan daje o wiele więcej, niż ośmieliłabym się marzyć. Wystarczy otworzyć ręce szeroko, jak najszerzej, nie chować się za murem „fałszywej skromności”, że mi wystarczy tak niewiele… potem gdy podzieliłam się z kimś tym odkryciem, usłyszałam: bo tak już jest, że często prosimy o kromkę chleba a Pan chce dać nam mięso; ale my odmawiamy, bo chcieliśmy tylko te kromkę, ją i tylko ją mieliśmy w planach…



Po tych rekolekcjach ikona Trójcy Świętej stała się dla mnie takim symbolem wymiany darów, dawania sobie przestrzeni do obdarowywania i otrzymywania. Pod tym kątem przyglądaliśmy się postaciom Jednego w Trzech, korzystając z tekstów Biblii i Ojców Kościoła, a także kilku interpretacji ikony, między innymi słynnego Evdokimowa. Ale pod tym kątem przeżywaliśmy też siebie samych i wspólnotę, którą stworzyliśmy. A ja? Trochę bardziej wychynęłam z beczki mojej samowystarczalności i pozwoliłam się zaskakiwać…


Już wkrótce następne spotkanie a ja na nie bardzo czekam. I nie tylko ja.


A już sobotę w naszej lubelskiej wspólnocie dzień skupienia

i jeszcze znajdzie się miejsce dla Ciebie.



3 września 2010