31 grudnia 2009

Theotokos


Był rok 1974. Odpowiadając na główne postanowienie soboru Watykańskiego II, którym było aggiornamento (odnowa), papież Paweł VI napisał adhortację apostolską Marialis Cultus, w której wyjaśnił na nowo miejsce i znaczenie kultu maryjnego w Kościele. Czytałam ten dokument i wiele mi się poukładało. Dlaczego piszę o tym dzisiaj? Żeby podkreślić znaczenie jutrzejszej uroczystości. W adhortacji Ojciec Święty przypomina porządek hierarchii świąt maryjnych. Są cztery uroczystości związane z tajemnicą Maryi ( 8 XII, 25 III, 15 VIII, 1 I ), reszta świąt zajmuje podrzędne miejsce w stosunku do nich. A więc 1 stycznia to jedno z największych wydarzeń liturgicznych związanych z Maryją!
Polecam doskonałą książkę „Maryja Matka żyjących” Luigi Mellotiego, wydaną w Niepokalanowie przez Ojców Franciszkanów. Jest pasjonującym zestawieniem Ojców Kościoła oraz współczesnych, z jasnymi, łatwymi do zrozumienia komentarzami. Odkryłam w niej między innymi, że najstarsza grecka antyfona maryjna, pochodząca z III wieku (jeszcze przed ogłoszeniem dogmatu!) nazywa Maryję THEOTOKOS, po łacinie Santa Dei Genitrix czyli Święta Boża Rodzicielka. Tą antyfona zaczyna się znana modlitwa „Pod Twoja obronę”.


Każdy przywilej Maryja otrzymała ze względu na Chrystusa i wyjaśnia właściwie Jego tajemnicę. Dzięki jutrzejszemu świętu możemy głębiej zrozumieć tajemnicę Wcielenia. Uroczystość nawiązuje do słynnego Soboru Efeskiego (431 r.), na którym potwierdzono dogmat o Bożym macierzyństwie Maryi. Dla nas jest to już może oczywiste, ale w V wieku dla wszystkich takie oczywiste nie było. W Kościele istniały dwa obozy. Jedni uważali, że Maryja jest Theotokos czyli Matką Boga, inni że tylko Christotokos, czyli Matką człowieka, zwanego Chrystusem. No właśnie: czy Jezus był człowiekiem, który tylko „pożyczył” swojego ciała, aby zamieszkał w nim Bóg? W takim razie Maryja urodziła zwykłe dziecko, jest matką człowieka o imieniu Jezus. Tak uważał Nestoriusz, patriarcha Konstantynopola. Jeśli jednak jest On od momentu poczęcia Bogiem-Człowiekiem, jedną Osobą o dwóch naturach, to oznaczałoby, że Maryja urodziła druga Osobę Trójcy Świętej – Syna Bożego. Jest więc faktycznie Matką Boga. O tym był przekonany Cyryl, patriarcha Aleksandrii. Spór więc nie dotyczył osoby Maryi, ale osoby Chrystusa: czy jest On od samego początku jednocześnie Bogiem i Człowiekiem, czy nie? Ostatecznie zwyciężył pogląd św. Cyryla. Ojcowie Soborowi potwierdzili uroczystą formułą prawdę, którą wyznajemy do dziś: Maryja jest BOŻĄ Rodzicielką, poczęła i zrodziła Boga, który stał się Człowiekiem. Tak też śpiewamy w kolędzie „Pójdźmy wszyscy do stajenki” o Tym, który jest „dwakroć narodzony – raz z Ojca przed wieków wiekiem, a teraz z Matki człowiekiem” a w kolejnej zwrotce: „Ty łączysz w jednej Osobie dwie natury różne sobie”.

Teksty jutrzejszej liturgii są bardzo kapłańskie, są błogosławieństwem, szczególnie pierwsze czytanie zawiera słowa jakie możemy wypowiadać nad sobą nawzajem, w miejsce życzeń noworocznych:

"Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem!" (Lb 6, 22-27)

26 grudnia 2009

25 grudnia 2009

Ma gdzie zamieszkać :)


No i proszę: kilka starych drewnianych paneli, sianko i sł
oma od sąsiadów, para wprawnych stolarskich rąk oraz dwie pary naszych - do wiązania dachu. Oto efekt. To dla wszystkich, którzy byli ciekawi jak w tym roku wygląda nasza szopka :)





22 grudnia 2009

Antyfony adwentowe - 23 XII


O Emmanuelu, Królu nasz i Prawodawco, nadziejo i ratunku narodów; przyjdź nas wybawić, nasz Panie i Boże
!


Emmanuelu
! Królu, Prawodawco,
oczekiwanie narodów i Zbawco.
Przybądź i nasze wysłuchaj wołanie,
Boże, nasz Panie!




21 grudnia 2009

Antyfony adwentowe - 22 XII


"O Królu, oczekiwany przez wszystkie narody; Kamieniu Węgielny, który łączysz wszystkie ludy w jedno; przyjdź i zbaw człowieka, któregoś z ziemi utworzył"


Co oznacza to tajemnicze imię Jezusa: "Kamień Węgielny"? Głowica węgła, najważniejszy kamień całej budowli - to Ten, który JEST. On przyszedł, ale został odrzucony przez budujących (Ps 118, 22). "Przyszedł do swojej własności, ale swoi Go nie przyjęli" (J 1, 11). Ci "swoi" to Jeruzalem wraz z narodem, który oczekiwał na Mesjasza, ale kiedy On przyszedł, nie rozpoznał Go. Jezus jednak staje się kamieniem węgielnym Nowego Jeruzalem - nowej wspólnoty wierzących. Kościół jest "zbudowany na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus" - pisze św. Paweł (Ef 2, 20). Przez wieki wiara w Jezusa jest fundamentem, spoiwem, który łączy wszystkich, wszystkie narody. W każdym narodzie znajdą się bowiem ci, którzy Mu uwierzą i przyjmą Dobrą Nowinę. "A kto uwierzy w Niego, nie będzie zawiedziony" (1 P 2, 6)

Wersja poetycka:


Królu narodów! Tyś ich upragnieniem,
Tyś jest węgielnym jedności kamieniem.
Przybądź, niech człowiek przez Ciebie stworzony,
będzie zbawiony!

20 grudnia 2009

Antyfony adwentowe - 21 XII


"O Wschodzie, Blasku światłości wieczystej i Słońce sprawiedliwości; przyjdź i oświeć żyjących w mroku i cieniu śmierci."


Ile w tej antyfonie światła! Aż błyszczy. Rzeczywiście w Biblii obecność Pana często jest przedstawiana symbolicznie za pomocą światła, ognia, blasku. W Starym Testamencie Bóg objawił się Mojżeszowi w płonącym krzaku (Wj 3,2). Jako słup ognia szedł i oświecał nocną wędrówkę Izraelitów przez pustynię (Wj 13, 21) Psalmy wychwalają Jego sprawiedliwość, która ma zabłysnąć jak światło (Ps 37, 6). Jezus, który przychodzi, jest przez Zachariasza porównany do wschodzącego Słońca (Łk 1, 78), a przez proroka Symeona nazwany Światłem na oświecenie pogan (Łk 2, 32). Sam Zbawiciel mówi o sobie: Ja jestem Światłością Świata (J 8, 12) a Jan nazywa Go w Prologu swojej Ewangelii światłością prawdziwą, która oświeca każdego człowieka, który na świat przychodzi (J 1, 9). Podczas przemienienia na górze uczniowie opisują, że Jego wygląd przemienił się tak, że Jego odzienie stało się lśniąco białe (Łk 9, 29). Po co przychodzi ten Bóg pełen światła? Przychodzi, aby rzucić ogień na ziemię (Łk 12, 49). Oczy Jego jak płomień ognia (Ap 1, 14); Jego wygląd jak Słońce (Ap 1, 16); jest jak Gwiazda świecąca, poranna (Ap 22, 16). On rozprasza mroki śmierci (Mt 4, 16). Także trzecia Osoba Trójcy Świętej, Duch, którego Jezus pośle po swoim zmartwychwstaniu, jest jak ogień, którego języki zstąpią na Apostołów w dzień Pięćdziesiątnicy (Dz 2, 3). W Liturgii Kościoła wyrażenie obecności Boga jest zawsze związane ze światłem. Od małej lampki przy Tabernakulum, po wielką świecę wielkanocnego Paschału. Nie bójmy się więc! Jeśli Pan jest pośród nas, to możemy śpiewać bez lęku nawet pośród ciemności: "Z Tobą ciemność nie będzie ciemna, a noc jak dzień zajaśnieje, bo mrok jest dla Ciebie jak światło" (Ps 139, 12).

Wersja poetycka:

O Wschodzie ranny! Światło wiekuiste,
sprawiedliwości słońce promieniste.

Przybądź i oświeć w ciemnościach siedzące
nędznych tysiące!


Antyfony adwentowe - 20 XII


"O, Kluczu Dawida i Berło domu Izraela, Ty, który otwierasz, a nikt zamknąć nie zdoła, zamykasz, a nikt nie otworzy; przyjdź i wyprowadź z więzienia człowieka, który trwa w mroku i cieniu śmierci"


Czy zauważyliście, że każda antyfona składa się z dwóch części? Pierwsza to zawołanie "O!" do Tego, który przychodzi, wzbogacona o różne jego określenia zaczerpnięte z kart Biblii. Druga część to prośba o wyzwolenie: Przyjdź! Wyzwól! Wybaw! Wyprowadź z niewoli! On naprawdę po to przychodzi!
Klucz otwiera i zamyka, berło to atrybut królewski. Oba przedmioty oznaczają władzę. Klucz. Jezus sam z siebie uczynił narzędzie, którym otwiera się Niebo. Władzę kluczy powierzył Kościołowi w osobie św. Piotra (Mt 16, 19). Berło. "Nie zostanie odjęte berło od Judy ani laska pasterska spomiędzy jego kolan, aż przyjdzie Ten, do którego one należą" (Rdz 49, 10). To proroctwo dotyczy pokolenia Judy, z którego pochodzi Dawid, a także Jezus. Czas się wypełnia i Jezus przychodzi objąć władzę. Dzięki niej wyzwoli wszystkich spod panowania grzechu, w którym pogrążony jest świat: "Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci światło wzeszło" (Mt 4, 16)

Wersja poetycka:

Kluczu Dawidów, Izraela Boże,
co Ty otworzysz, nikt zamknąć nie może!
Przybądź i wywiedź mocą Twej prawicy
więźniów z ciemnicy!

18 grudnia 2009

Antyfony adwentowe - 19 XII


"O, Korzeniu Jessego, który się wznosisz jako znak dla narodów, przed Tobą zamilkną królowie a ludy modlić się będą do Ciebie; przyjdź nas wyzwolić i już dłużej nie zwlekaj!"

"Wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się odrośl z jego korzeni, i spocznie na niej Duch Pański" (Iz 11, 1).
Bóg powiedział do proroka Samuela: "Idź, posyłam cie do Jessego Betlejemity, gdyż pomiędzy jego synami upatrzyłem sobie króla" (1 Sm 16, 1). Samuel poszedł do Betlejem i namaścił na króla Izraela najmłodszego syna Jessego. Miał na imię Dawid. Tak rozpoczęła się historia rodu, z którego miał wyjść Zbawiciel. Wyrósł On jak gałązka ze starodawnego pnia drzewa genealogicznego królewskiego domu Dawida. W Ewangelii często nazywają Jezusa "Synem Dawida". A Biblia kończy się wołaniem "Przyjdź!" skierowanym do Tego, który mówi o sobie: "Jam jest Odrośl i Potomstwo Dawida. (...) Zaiste, przyjdę niebawem" (Ap 22, 16. 20). Przyjdź, Panie Jezu!


Wersja poetycka:

Korzeniu Jesse! Tyś chorągwią ludów,
zamilkną króle na widok Twych cudów.
Przybądź i pospiesz, użal się złej doli,
wybaw z niewoli!

17 grudnia 2009

Antyfony adwentowe - 18 XII


"O Adonai, Wodzu Izraela, Tyś w krzaku gorejącym objawił się Mojżeszowi i na Synaju dałeś mu Prawo; przyjdź nas wyzwolić swym potężnym ramieniem."

Adonai oznacza Pan i Bóg, jedno z biblijnych imion Jahwe. Gdy Bóg postanowił wyzwolić swój lud z niewoli egipskiej, ukazał się w płonącym krzaku Mojżeszowi, wybierając go na przewodnika tej wędrówki. A kiedy już wyszli i wędrowali przez pustynię, nadał im Prawo w postaci kamiennych tablic Dziesięciu Przykazań. Odtąd byli Ludem Przymierza.
Jezus jest nazywany "Nowym Mojżeszem". On wyzwoli swój lud z
niewoli najgorszej, śmiertelnej - niewoli grzechu i zawrze Nowe Przymierze, już nie na Synaju, ale na Golgocie. To nowe Prawo będzie zapisane przez Jezusa Jego własną Krwią już "nie na kamiennych tablicach, lecz na żywych tablicach serc" (2 Kor 3,3). Przymierze tak silne, że nikt nie potrafi go złamać.

Wersja poetycka:


O Adonai! Wodzu Izraela,
coś go wybawił z rąk nieprzyjaciela,
przybądź upadłym pod ciężkim brzemieniem
z silnym ramieniem!

16 grudnia 2009

Antyfony adwentowe - 17 XII


"O Mądrości, która wyszłaś z ust Najwyższego,

obejmując wszechświat od krańca do krańca,
i wszystkim rządzisz z mocą i słodyczą,

przyjdź i naucz nas dróg roztropności."

To określenie Mądrości władającej "z mocą i słodyczą" albo jak chce inny przekład: "stanowczo i łagodnie" wzięte zostało z Księgi Mądrości (Mdr 12, 18). Dzisiaj pierwsza z antyfon adwentowych, które będą nam towarzyszyć każdego dnia aż do wypełnienia się wezwania, którą kończy się każda z nich: "PRZYJDŹ!"
Kto działa jednocześnie stanowczo i łagodnie? Doskonały wychowawca. Konsekwentny, ale nie agresywny. Posiadając autorytet nie wymusza niczego siłą. Po prostu kochający. Stanowczo i łagodnie działa tylko ten, kto jest pewny siebie i tego, co chce przekazać: nie musi wzbudzać lęku. Oto Ten, który przychodzi!

Wersja poetycka, śpiewana na liturgii adwentowej brzmi:

Mądrości, która z ust Bożych wypływasz,
wszystko urządzasz, zewsząd cel dobywasz,
przybądź i naucz nas dróg roztropności,
Wieczna Mądrości!

14 grudnia 2009

Czerwone jak niebo



Ta historia wydarzyła się naprawdę i jej bohater istnieje. Kim jest? Nie zdradzę. Film opowiada o chłopcu, który w wypadku traci wzrok. Rodzice muszą wysłać go do szkoły dla niewidomych, bo w tych czasach nie było jeszcze klas integracyjnych. Dyrektorem zakładu też jest niewidomy, który traktuje i siebie i innych jako kaleki bez przyszłości. Chłopcami jednak opiekuje się Wychowawca. Jego postać zrobiła na mnie takie wrażenie, że użyję wielkiej litery. Wychowawca nie jest niewidomy. A raczej jest jedynym widzącym. Daje możliwość rozwoju, daje narzędzia, pomaga przekraczać bariery, traktuje wychowanków poważnie, jako osoby pełne. Trudno jest pokazać zdesperowanemu Mirco, że może się rozwijać mimo swoich ograniczeń. Wychowawcy jednak udaje się zrobić dużo więcej: pomaga mu nie tylko nie skupiać się na tym, czego nie ma, ale na tym, co właśnie dzięki temu brakowi odkrywa. "Kiedy jestem w filharmonii, zamykam oczy, by słyszeć lepiej." Chłopiec dzięki swojej pasji, którą realizuje wspierany przez Wychowawcę - Przyjaciela, szybko gromadzi wokół siebie grupę towarzyszy zafascynowanych pewnym projektem. Współpracuje z nim także dziewczynka z sąsiedztwa. Jest więc wszystko, czego potrzeba do szczęścia: przyjaźń, miłość i wiara w to, że życie ma sens. Ciekawe zakończenia, co ważniejsze, że prawdziwe!
Film dla tych, którzy nie wierzą, że nie mając tego co inni, nie są skazani na przeciętność. I dla wychowawców. Polecam i zapraszam do dyskusji.

Kim jest Ten, który ma przyjść?


No i weszliśmy w drugą część Adwentu. Przyniosła ze sobą nowe pytanie: "Kim jest Ten, który ma przyjść?"
"Adwent to c
zas radosnego oczekiwania", to chyba najczęściej powtarzane zdanie, które stało się już czasem powtarzanym bezmyślnie sloganem. Na kogo czekam? Na Jezusa (oczywiście). Ale jeśli to takie oczywiste, to kim On dla mnie jest? Tak naprawdę na co czekam? Tak mnie to pytanie nurtuje, i dawne odpowiedzi nie są już dla mnie proste, ani wyczerpujące też nie... No bo oczywiste zawsze było dla mnie, że On jest tym, który żyje we mnie. Ale jeśli to Ten sam, o którym mówi Pismo... jeśli to Ten, który jest mocny, który przychodzi z darami Ducha Świętego, z oczyszczeniem i pojednaniem, jeśli to Ten, który jest Pokojem, który jest Miłością, Wolnością, Męstwem, Dobrem, Pobożnością... jeśli naprawdę JEST TYM KTÓRY JEST...
to czy to Ten sam, który żyje we mnie? A raczej: czy ja takiemu właśnie pozwalam w sobie żyć? I jak to widać na co dzień...?
"Przyjdź, Pojednanie, już więcej nie zwlekaj
niech Twa obecność przywróci nam życie..."

8 grudnia 2009

Krasnal czy biskup?



W naszym domu spotyka się na modlitwie pewna wspólnota. Kiedy organizowali Mikołaja dla swoich najmłodszych, wpadli na pomysł, by przy okazji popracować nad jego obrazem w oczach dzieci. Sprawili mu prawdziwy strój biskupa. Bo przecież święty Mikołaj jest jeden, żywy i prawdziwy. Za życia był biskupem, teraz w niebie towarzyszy nam jak inni święci. Nie ma więc nic wspólnego z rubasznymi krasnalami, których pełno w marketach i na ulicach. Wszystko może być okazją do małej katechezy, żebyśmy nie zapomnieli, jakie jest źródło naszych świątecznych zwyczajów...

Tygrys i wilk


Na początek: pozdrawiam elgie i życzę, by się nie przejadła tymi krówkami i miała cierpliwość tu zaglądać. Pozdrawiam także i rodzinnym uściskiem obdarzam radosną IMSA. Odwiedziłam i jeszcze nie raz wrócę.

Chciałam podzielić się z wami pewną historią, która towarzyszy mi w tym czasie Adwentu i nie pozwala na pasywność. Usłyszałam ją od jednego z braci Paulistów, rodem z Indii, co być może tłumaczy umieszczenie w opowieści tygrysa. Ale ponieważ ja nie mogę zrobić zdjęcia tygrysa, to umieszczam fotkę innej równie dzikiej i niebezpiecznej bestii, który musi Wam tamtego zastąpić.

A oto historia. Pewien człowiek pracujący przy wyrębie drzewa, wracając pewnego dnia do domu, zobaczył na skraju lasu leżącego nieruchomo wilka. Zwierzę było chore i nie mogło iść o własnych siłach. Już miał go minąć, ale wtem ujrzał zbliżającego się tygrysa. Człowiek z bezpiecznej odległości obserwował zachowanie drapieżnika. Ku jego zdziwieniu okazało się, że tygrys przyniósł wilkowi kawałek mięsa. I tak działo się przez kilka kolejnych dni – człowiek wracając z lasu widział te samą scenę – tygrysa, który przynosił wilkowi pożywienie. Pewnego razu wilka nie było; wyzdrowiał i mógł samodzielnie nasycić głód.

Człowiek powiedział w sercu: „Panie, jak przedziwne jest dzieło Twojej Opatrzności! Posługujesz się jednymi, by ocalić życie innych. Ja też chcę doświadczyć Twojego Miłosierdzia!” Po czym usiadł przy drodze oczekując wsparcia od mijających go ludzi. Czekał tak dzień, i nic. Czekał drugi, a potem trzeci, i nikt się nawet nie zatrzymał, a jemu zaczęło się już robić słabo z głodu i pragnienia. Czwartego dnia wykrzyknął z oburzeniem: „Panie, dlaczego milczysz? Chciałem przecież ujrzeć Twoje Miłosierdzie!” Nagle usłyszał w sercu łagodny, ale stanowczy głos: „Naśladuj tygrysa, nie wilka.”

4 grudnia 2009

Czas oczekiwania

Dobrze, dobrze, spokojnie, już wracam!!! A podobno Adwent to czas oczekiwania... :) W tym kontekście pozdrawiam wytrwałych, czyli tych, którzy jeszcze tu zajrzą :) Swoją drogą miło mi, że ktoś wogóle zauważył moją chwilową nieobecność. W ramach wytłumaczenia się powiem, że w tym czasie robiłam masę ciekawych rzeczy, takich jak powrót do Polski (hurrrraaaaa!!!), zainstalowywanie się we wspólnocie, i tak dalej. No i trzeba się było z siostrami nagadać, no nie? Czasem do pór nieodpowiednich ;). Opowiadając i słuchając straciłam trochę poczucie czasu, ale już je odzyskałam, przynajmniej na tyle, żeby uznać swoją winę, bo jak zobaczyłam datę ostatniego posta... ale ten czas leci! Ale nie zmarnowałam go. Jak to mówią, "czas to... miłość".
Tak więc niniejszym obiecuje poprawę.
W ramach wynagrodzenia podaję ciekawy pomysł na doniczkę.
Made by wspólnota z Albano.

24 listopada 2009

Paczka z Polski

Pewnego dnia dostałyśmy paczkę z Polski. Żywnościową. Przyjechała w bagażniku, czyli tak zwaną "okazją". Takie to to zwykłe, kto by pomyślał, ot, pudełko po makaronie, a w środku... kraina czarów! Słoiczek ogórków kiszonych. Tenże grzybków. Musztarda wyborowa. Kisielki i barszczyki pt. "Gorący kubek". Ryż preparowany. Oraz 8 kostek "Rosół z kury". W paczce liścik, którego treść brzmiała mniej więcej tak: były czasy, kiedy to z zagranicy do Polski przysyłało się paczki, teraz czasy się zmieniły, przesyłamy wam to, zebyście nie zapomniały smaku Polski, smacznego, wracajcie, czekamy, wasze siostry (tu podpisy).

Ponieważ ogórki i grzybki nie poddały się inkulturacji (tu uważa się takie rzeczy za zepsute), zjadłyśmy je we własnym zakresie, nie mając wyrzutów sumienia ;) ale kisielkami podzieliłyśmy się dzisiaj ze wspólnotą. "Dolce polacco" było "buono".

Taki mały gest. A taki ważny. Mam siostry, które o mnie myślą.

Nocne życie

Dziś w nocy adorowałam Jezusa od 24.00 (każda zapisuje się na godzinę).
Myślałam o wszystkich, dla których ta noc jest ciężka. O tych, którzy nie mogą spać z bólu. O tych, którym nie pozwalają zasnąć problemy, niepokój... O tych, którzy tej nocy chcą popełnić samobójstwo. O tych, których tej nocy po raz kolejny zwycięży jakikolwiek nałóg. Którzy dokonują jakiejkolwiek przemocy.

O pełniących dyżur w szpitalach, o pracujących na nocnej zmianie. O tych, którzy noc spędzają na nauce, bo w dzień muszą pracować. O tych, którzy tej nocy przyjdą na świat. I o tych, którzy się poczną tej nocy, aby się mogli urodzić. O tych, którzy czuwają przy maszynach drukarskich, by rano w kioskach mogły pojawić się dzienniki -oby przyniosły dobro i prawdę.

O wszystkich, którzy tej nocy także trwają na modlitwie. O każdym człowieku, który tej nocy będzie musiał dokonać jakiegoś wyboru. I o tych, którzy się już nie obudzą.

Była taka noc, w Getsemani, kiedy Człowiek modlił się z wielkim wysiłkiem o wytrwanie. I został wysłuchany.

23 listopada 2009

Rzym z okna autobusu

Rzym. Nazwałabym go „miasto niczyje”. Jakby nikt o nie nie dbał. Brudno i niesamowite korki, wszystko piszczy i trąbi. Hałas. W autobusie spotkasz niewielu Włochów, za to wielu Hindusów i Chińczyków. Drzemią sobie na siedzeniach podczas jazdy. Pracują na stacjach benzynowych, sprzedają pod bazylikami chusty i szale, a na przejściach dla pieszych chusteczki, gazety i co tam jeszcze. Na światłach myją szyby zatrzymującym się samochodom. Podziwiam ich za ciężką pracę i pogodny sposób bycia, mimo zmęczenia „walką o przetrwanie”. Są też Murzyni, szczególnie Marokańczycy, którzy przedostają się na półwysep na tratwach i pontonach. Jeśli przeżyją podróż, zarabiają tu sprzedając torebki, paski i wachlarze. Noszą ich olbrzymie ilości zarzucając sobie na plecy ogromne toboły. Rozkładają się z tym gdziekolwiek, szczególnie w pobliżu stacji metra, przeganiani z miejsca na miejsce przez straż miejską. Grupy turystów z całego świata snują się między jedną słynną budowlą a drugą. Jasne głowy Szwedów wystają zawsze znad tłumu, niscy Azjaci ze słuchaweczkami na uszach robią masę zdjęć... Czasem przechodząc obok jakiejś grupy mówiłam sobie „to Polacy” i wsłuchiwałam się w melodię języka starając się wyłąpać jakieś dzwięki. Prawie zawsze trafiałam. Takie to dzisiejsze Wieczne Miasto. Kalejdoskop ras i kultur...

Ale kiedy z tego hałasu wejdziesz na dziedziniec jakiejś antycznej chrześcijańskiej świątyni, ogarnia Cię nagle nieopisana aura tamtych czasów i czujesz jak rośnie w tobie... nie mogę tego nazwać inaczej jak tylko: „miłość do Kościoła”. Czujesz, że tu są twoje korzenie, te ulice, te miejsca, znane z Dziejów Apostolskich i literatury... odnosisz wrażenie, że jesteś częścią tego wszystkiego... dlatego warto przyjechać tu choć raz w życiu.

19 listopada 2009

Moja międzynarodowa wspólnota

Kilka ostatnich miesięcy przeżyłam w międzynarodowej wspólnocie. Innymi słowy doświadczałam "rzeczywistości wielokulturowej". No, łatwe to nie jest, ale horyzonty poszerza. Pozwala wyjść z własnych schematów, poza własny punkt widzenia. Nieustanny wysiłek komunikowania, obustronny: zrozumieć i być zrozumianą. Nie mam na myśli oczywiście tylko bariery języka. W konfrontacji z innymi odkrywa się swoje ograniczenia, ale też i dary, których bym się w sobie nigdy nie spodziewała.
Czytając św. Pawła bardziej rozumiem teraz jego poszukiwania tego, co naistotniejsze, odróżniając od tego, co zbędne. On pierwszy stanął przed zadanie tworzenia wspólnot chrześcijańskich z przedstawiacieli różnych kultur. O tym, jak często nad tym myślał, świadczy, jak często o tym pisze. W każdym razie - bogatsza wracam.

18 listopada 2009

Cisza mojego domu






Stoisz ze mną
przed moim domem.
Jest cicho i ciepło.
Przedmieścia Rzymu.
Listopad.
W Polsce śnieży.

Jeszcze zanim wrócę, i dotknę tego śniegu, do którego już tak bardzo tęsknię,
chcę rozpocząć swoją opowieść.
bo "nie możemy nie mówić o tym, cośmy widzieli i słyszeli"...