24 listopada 2009

Nocne życie

Dziś w nocy adorowałam Jezusa od 24.00 (każda zapisuje się na godzinę).
Myślałam o wszystkich, dla których ta noc jest ciężka. O tych, którzy nie mogą spać z bólu. O tych, którym nie pozwalają zasnąć problemy, niepokój... O tych, którzy tej nocy chcą popełnić samobójstwo. O tych, których tej nocy po raz kolejny zwycięży jakikolwiek nałóg. Którzy dokonują jakiejkolwiek przemocy.

O pełniących dyżur w szpitalach, o pracujących na nocnej zmianie. O tych, którzy noc spędzają na nauce, bo w dzień muszą pracować. O tych, którzy tej nocy przyjdą na świat. I o tych, którzy się poczną tej nocy, aby się mogli urodzić. O tych, którzy czuwają przy maszynach drukarskich, by rano w kioskach mogły pojawić się dzienniki -oby przyniosły dobro i prawdę.

O wszystkich, którzy tej nocy także trwają na modlitwie. O każdym człowieku, który tej nocy będzie musiał dokonać jakiegoś wyboru. I o tych, którzy się już nie obudzą.

Była taka noc, w Getsemani, kiedy Człowiek modlił się z wielkim wysiłkiem o wytrwanie. I został wysłuchany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz