6 stycznia 2011

Ut unum sint - refleksja po spotkaniu Taize


Myślę o drodze ekumenizmu… Po powrocie z Taize czytam i zastanawiam się nad tym wszystkim. Można w Internecie znaleźć wypowiedzi katolików krytykujące takie spotkania ekumeniczne, jako wchodzenie w dialog z „heretykami” prowadzące do utraty własnej tożsamości. Swoją drogą ciekawe, czy autorzy takich wypowiedzi czytali encyklikę Ut unum sint lub pamiętają, że dialog ekumeniczny był Janowi Pawłowi II tak drogi, że uczynił go jednym z priorytetów swojego pontyfikatu.


Jednak sięgnęłam po powrocie z Rotterdamu po tę encyklikę, żeby znaleźć w niej odpowiedź na powstałe we mnie pytania. Dlaczego uważam, że takie spotkania mają sens? W numerze 21 znalazłam słowa:


Miłość jest najgłębszym, życiodajnym nurtem procesu zjednoczenia. Miłość ta znajduje najpełniejszy wyraz we wspólnej modlitwie. Sobór nazywa modlitwę duszą całego ruchu ekumenicznego, gdy jednoczą się w niej bracia, między którymi nie ma doskonałej komunii. Jest ona „nader skutecznym środkiem uproszenia łaski jedności”, jest „podkreśleniem więzów, które dotąd łączą katolików z braćmi odłączonymi”. Nawet gdy nie jest to w znaczeniu formalnym modlitwa o jedność chrześcijan, ale w innych intencjach, na przykład o pokój, modlitwa staje się sama z siebie wyrazem i potwierdzeniem jedności. Poprzez wspólną modlitwę chrześcijan sam Chrystus zostaje zaproszony do wspólnoty modlących się: „gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18, 20).Gdy chrześcijanie modlą się razem, wówczas cel, jakim jest zjednoczenie, wydaje się bliższy.

Rzeczywiście, młodzi z Europy zgromadzili się na modlitwie w Rotterdamie właśnie na modlitwie o pokój. Mimo, że nie było między nami „doskonałej komunii”, którą daje jedynie EUCHARYSTIA. Choć wyrazem braterstwa było wypowiadana modlitwa Ojcze Nasz - przez nas wszystkich, przez 30 tysięcy ludzi, w różnych językach, w tym samym czasie, trzy razy dziennie. Wezwanie do odmawiania jako dzieci Boże Modlitwy Pańskiej znalazłam w 26 numerze encykliki.

Tak… podczas spotkania tak bardzo brakowało mi wspólnej Eucharystii. Mimo wspaniałego skupienia i naprawdę wielkiego zaangażowania młodych ludzi wszystkich wyznań podczas liturgii słowa i medytacji, prawdziwą jedność odczułam dopiero podczas Eucharystii dla Polaków, którą sprawowali nasi polscy biskupi. Przypomniało mi się wydarzenie z Emaus: uczniowie nie poznali Jezusa nawet gdy wyjaśniał im pisma (można powiedzieć: prowadził im medytację biblijną), ale dopiero po łamaniu Chleba. Wtedy otworzyły im się oczy. Oczywiście tam, gdzie byliśmy, zbieraliśmy się w małych grupkach wokół naszych kapłanów, my – katolicy z Polski, Włoch, Niemiec – by wspólnie celebrować codzienną ofiarę eucharystyczną. W numerze 45 Ut unum sint Jan Paweł II z mocą podkreśla:


…nie jest jeszcze możliwe wspólne sprawowanie tej samej liturgii eucharystycznej. Mimo to gorąco pragniemy odprawiać razem jedyną Eucharystię Chrystusa i to pragnienie już staje się wspólnym uwielbieniem i wspólną modlitwą błagalną. Razem zwracamy się do Ojca i czynimy to coraz bardziej „jednym sercem”. Czasem wydaje się, że bliska jest już chwila, kiedy będzie można ostatecznie przypieczętować tę „realną, choć jeszcze niedoskonałą” komunię. Czy sto lat temu byłoby to w ogóle do pomyślenia?


No właśnie, mimo, że „doskonała komunia” nie jest jeszcze możliwa, czy byłoby wcześniej możliwe, byśmy przynajmniej spotykali się razem, bez życzenia sobie nawzajem śmierci? Dobrze pamiętam z historii lekcje o wojnach religijnych. Gorąco więc pragnę, podzielając szaloną nadzieję Jana Pawła II, że dojdziemy w końcu do sprawowania wspólnej Eucharystii. Obyśmy zdążyli przed powtórnym przyjściem Pana. Oby spełniło się Jego pragnienie jedności i by mógł to zobaczyć, gdy powtórnie przyjdzie w chwale…


My, Rodzina Świętego Pawła, „narodziliśmy się z Hostii”, z eucharystycznego doświadczenia naszego Założyciela. Dlatego tak bardzo gorąco pragniemy, aby Eucharystia stała się źródłem i szczytem całej wspólnoty chrześcijan, czyniąc ją jednym i niepodzielonym Mistycznym Ciałem Chrystusa.


79 numer encykliki wyznacza jasno tożsamość Kościoła w dialogu ekumenicznym:


Już teraz można wskazać zagadnienia, jakie należy pogłębić, aby osiągnąć prawdziwą zgodność wiary:

1. relacje między Pismem Świętym, najwyższym autorytetem w sprawach wiary a świętą Tradycją — nieodzowną interpretacją słowa Bożego;

2. Eucharystia, sakrament Ciała i Krwi Chrystusa, ofiara uwielbienia składana Ojcu, pamiątka ofiary i rzeczywista obecność Chrystusa, uświęcające wylanie Ducha Świętego;

3. Święcenia — pojmowane jako sakrament — do potrójnej posługi episkopatu, prezbiteratu i diakonatu;

4. Magisterium Kościoła, powierzone Papieżowi i Biskupom w komunii z nim, rozumiane jako sprawowana w imię Chrystusa władza i odpowiedzialność za nauczanie i zachowanie wiary;

5. Maryja Dziewica, Matka Boża i Ikona Kościoła, duchowa Matka, która wstawia się za uczniów Chrystusa i całą ludzkość.


Benedykt XVI kontynuuje drogę ekumeniczną Jana Pawła II, tęskniąc także za wspólnie sprawowaną Eucharystią. W najnowszej Adhortacji Verbum Domini, w punkcie 46 dotyczącym Słowa Bożego i ekumenizmu czytamy:


Nabożeństwa te służą sprawie ekumenizmu, a gdy są przeżywane zgodnie z ich prawdziwym znaczeniem, są ważnymi chwilami autentycznej modlitwy, w której można prosić Boga o przyśpieszenie nadejścia upragnionego dnia, w którym wszyscy będziemy mogli przystąpić do tego samego stołu i pić z jednego kielicha.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz