Kilka dni temu przeżyliśmy rekolekcje,
na które zapraszałam parę wpisów wcześniej.
Zdjęcia i komentarz można znaleźć na www.pddm.pl.
Przygotowując się do tego spotkania – z ikoną, Biblią, ale przede wszystkim z osobami – początkowo przywiązywałam wagę do treści, i do strony organizacyjnej. Tymczasem w pewnym momencie postawiłam ikonę, przed nią zapaliłam świeczkę i zamknęłam się w swoim pokoju na kilka godzin, aby nawiązać dialog z Tym, który chce podczas tych rekolekcji działać, bo przecież w końcu to nie był mój pomysł…
Wierzę mocno: to, że pozwoliliśmy się prowadzić otworzyło przestrzeń dla Niego, dlatego działy się tak wspaniałe rzeczy. Pan daje o wiele więcej, niż ośmieliłabym się marzyć. Wystarczy otworzyć ręce szeroko, jak najszerzej, nie chować się za murem „fałszywej skromności”, że mi wystarczy tak niewiele… potem gdy podzieliłam się z kimś tym odkryciem, usłyszałam: bo tak już jest, że często prosimy o kromkę chleba a Pan chce dać nam mięso; ale my odmawiamy, bo chcieliśmy tylko te kromkę, ją i tylko ją mieliśmy w planach…
Po tych rekolekcjach ikona Trójcy Świętej stała się dla mnie takim symbolem wymiany darów, dawania sobie przestrzeni do obdarowywania i otrzymywania. Pod tym kątem przyglądaliśmy się postaciom Jednego w Trzech, korzystając z tekstów Biblii i Ojców Kościoła, a także kilku interpretacji ikony, między innymi słynnego Evdokimowa. Ale pod tym kątem przeżywaliśmy też siebie samych i wspólnotę, którą stworzyliśmy. A ja? Trochę bardziej wychynęłam z beczki mojej samowystarczalności i pozwoliłam się zaskakiwać…
Już wkrótce następne spotkanie a ja na nie bardzo czekam. I nie tylko ja.
A już sobotę w naszej lubelskiej wspólnocie dzień skupienia
i jeszcze znajdzie się miejsce dla Ciebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz