13 lutego 2010

Rodzinne radości



Kimże ja jestem, Panie, że doprowadziłeś mnie aż dotąd? (2 Sm 7, 18)

Po powrocie z rekolekcji tyle wydarzeń... co kilka dni działy się rzeczy przedziwne!
W święto Nawrócenia Świętego Pawła (25 stycznia) moja współtowarzyszka złożyła śluby wieczyste. Patrzyłam na nią z chóru, skąd śpiewałyśmy, gdy lezała krzyżem (i marzła... było ok. 30 stopni mrozu).



Przez głowę przechodziła mi cała historia ostatnich lat, szczególnie ostatnie miesiące spędzone razem we Włoszech. Bogu niech będą dzięki!
Na zdjęciu s. M. Beata podpisuje dokument swojej konsekracji. Uroczystość odbyła się w Olsztynie, w kościele katedralnym, do którego należy nasza wspólnota.


W niedzielę 31 stycznia przeżywałyśmy pierwszą profesję Kariny. Poznałyśmy się, kiedy byłam postulantką. Pamiętasz, jak biegałaś po ogrodzie z aparatem fotograficznym i robiłaś nam zdjęcia?
Najpierw poznałaś nas, potem całą Rodzinę, i zafascynowałaś się naszym "siostrzanym" zgromadzeniem - Siostrami Świętego Pawła. Rzeczywiście, "trafił swój na swego"! Smykałkę do apostolstwa za pomocą mediów miałaś od początku! I oto lubelska wspólnota Paulistek powiększyła się o kolejną siostrę.



Ale to nie koniec. Czas biegnie, a jest to czas zbawienia. Moje kochane Emilia i Monika wróciły z nowicjatu do Polski, właśnie wtedy, gdy my wyjeżdżałyśmy, aby towarzyszyć Karinie. Po powrocie przywitały nas w domu. Teraz dla nich zaczął się czas przygotowania do pierwszych ślubów.





Na fotce ostatni dzień Emilii "po cywilu" - prasuje habit, który otrzyma wieczorem.









A jeszcze niedawno żegnałyśmy się w Rzymie! Zrobiłam im wtedy to zdjęcie:




Dla ścisłości: kot został w Wiecznym Mieście, niestety. Cóż, nie można mieć wszystkiego...


W każdym razie 10 lutego i one dołączyły do naszego grona juniorystek i są równie piękne jak my :)



I tak oto neoprofesi Rodziny Świętego Pawła (ssp, fsp, pddm) w komplecie:






Dzielę się więc tymi radościami, a to przecież tylko kilka tych najważniejszych... pozdrawiam wszystkich, pamiętam w modlitwie o każdym, kto tu (cierpliwie) zagląda!

3 komentarze:

  1. Olu piękne wspomnienia...nie zazdroszczę s.M.Beacie tego lezenia na zimnej posadzce, ale cóż się nie robi z Miłości do Boskiego Mistrza, Jemu można oddać wszystko... :)Gosia Porada

    OdpowiedzUsuń
  2. Siostrze Beacie życzę ogromu wiary i radości z posługiwania Panu, a Tobie siostro życzę sił w dzieleniu się ze światem Waszymi radościami.

    W Chrystusie,
    Piotr

    OdpowiedzUsuń
  3. Siostro Olu, dziękuję za ten wpis na blogu i pozdrawiam serdecznie wszystkie Siostry! :)
    Basia ze Śląska

    OdpowiedzUsuń